Kociska
Zawsze uwielbiałam koty, u mojej Babci było ich dużo, ale liczba nigdy nie była stała. Babcia nie dokarmiała ich jakoś szczególnie, ale zawsze przy dojeniu krowy dawała im mleka. I one właśnie dla tego mleka przychodziły. Najwięcej było ich 14. Trudno powiedzieć, czy wszystkie były Nasze, ale były wesoły
Teraz są tylko trzy kociaki, ale za to całkowicie oswojone, no może jeden nieco miej. To kicia przywieziona ze schroniska. Daliśmy jej na imię Florencja, bo jest piękna i tajemnicza jak to miasto. Okazało się, że jest też płochliwa, kiedy chcieliśmy ją pogłaskać drapała i gryzła. Na brzuszku miała dużą bliznę. Uznaliśmy że musiała doświadczyć jakiegoś okrucieństwa ze strony ludzi i postanowiliśmy stopniowo zyskiwać jej zaufanie. I już po roku można było ją brać na ręce i pogłaskać wesoły W tym roku miną cztery lata odkąd Florcia jest z Nami, ciągle jest tajemnicza i trudno przewidzieć jak się zachowa.
Dwa pozostałe kociaki to przybłędy. Łaciaty został znaleziony pod sklepem, a Mirabelkę ktoś wyrzucił z samochodu akurat pod Naszym domem. Łaciaty jest pieszczochem, uwielbia długie drzemki na kolanach i zabawy z szeleszczącą kulką papieru wesoły Mirabelka jest dziwna, czasami jest strasznie powolna i zachowuje się jakby była w jakimś innym świecie (kiedyś sąsiad przejechał obok niej rowerem tak blisko, że trącił ją kołem, a ona nawet nie drgnęła), a czasami bryka jak lemur. Uwielbia się przytulać, ale przy tym ugniata łapkami podłoże i wbija pazurki, zaciąga nimi materiał czy to ubrania czy obicia sofy, czasami może w ten sposób porządnie skaleczyć. Podejrzewamy, że właśnie dlatego ktoś ją wyrzucił.

Przy Waszych wypowiedziach, Moje wyglądają jak wypracowanie, ale może komuś uda się przetrwać i doczytać do końca poruszony


  PRZEJDŹ NA FORUM